Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Data publikacji: 04-11-2008 | Autor: | Halina Olszowska |
Marta K. była prezeską dużej firmy wykonawczej, wynajmującej parter biurowca od zakładu komunalnego, w którym Piotr G. miał zaszczyt pełnić funkcję dyrektora. Znacznie wcześniej niż się ujawnili ze swoim związkiem, Marta K. już jadała z Piotrem G. wspólne śniadanka w jego gabinecie, a nawet pomagała mu w rozwiązywaniu problemów zajmujących mu czas po godzinach pracy.
Sekretarka Piotra G. kilka razy musiała radzić sobie ze stresem związanym z informowaniem jego żony o tym, że jest na ważnym zebraniu w urzędzie, podczas gdy ten za drzwiami swego gabinetu rozwiązywał problemy z pomocą Marty K. To stare dzieje, o których przy okazji rozwodu Piotra G. gazeta lokalna ze zgorszeniem donosiła na pierwszych stronach.
Sprawa tego związku powróciła na łamy gazety wiosną tego roku, kiedy to firma Marty K. po raz trzeci z rzędu wygrała przetarg zorganizowany przez zakład komunalny.
Gdzie się podziały przejrzyste zasady i działania w świetle jupiterów zapowiadane przez dyrektora G.? – dramatycznie pytał w tytule dziennikarz śledczy. Jak można mówić o uczciwej konkurencji wśród wykonawców, skoro trzy przetargi ogłoszone przez dyrektora G. wygrywa firma jego przyszłej żony, na dodatek zarejestrowana na adres ogłaszającego – pytał z kolei wykonawca, któremu w tych przetargach nie udało się uzyskać zamówienia.
Dziennikarz śledczy zakończył swoje śledztwo na stwierdzeniu, że:
O związku Marty K. z Piotrem G. ich gazeta napisała pierwsza, i to znacznie wcześniej. Siedziba firmy Marty K. istotnie znajduje się pod tym samym adresem, co zakład komunalny ogłaszający przetargi. Trzy przetargi pod rząd wygrała firma Marty K., gdyż zaoferowała najkorzystniejszą ofertę.
Trzeba też uczciwie dodać, że pierwszy (nawet wyprzedzając samego Piotra G.) uznał Martę K. za przyszłą żonę dyrektora. Ale co z tego wynika? Swoją drogą, po czym można poznać, że dana kobieta jest czyjąś przyszłą żoną? Równie dobrze można ją przecież mianować przyszłą rozwódką, wdową czy matką.
Pełna treść artykułu jest dostępna w papierowym wydaniu pisma.
All rights reserved © 2019 Presscom / Miesięcznik Przetargi Publiczne