Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Data publikacji: 01-08-2012 | Autor: | Halina Olszowska |
Pierwszy przetarg został unieważniony na podstawie art. 93 ust. 1 pkt 4 pzp, gdyż zamawiający stwierdził, że niestety nie stać go na zbyt drogą ofertę Wiktora P. Pomimo tego że kwota odczytana przed otwarciem ofert była znacznie wyższa niż ta, którą Wiktor P. zaoferował jako swoje przyszłe wynagrodzenie, zamawiający powiadomił go, że:
„Postępowanie zostaje unieważnione, gdyż ceny ofert znacznie przewyższały kwotę, którą zamawiający zamierza przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia”. Tak jakby Wiktor P. nie umiał liczyć. Wiadomo było, że skoro jedynym kryterium oceny ofert była cena, zamawiający musiałby wybrać ofertę Wiktora P. No ale w ustawie nie ma takiej podstawy unieważnienia postępowania jak okoliczność, kiedy „wygrał ten, który nie powinien”.
Jednak Wiktor P. nie robił z tego żadnej sensacji, tylko spokojnie przygotował się do kolejnego postępowania. I tym razem jego oferta była najkorzystniejsza, i do tego znacznie poniżej kwoty przeznaczonej na sfinansowanie zamówienia, a odczytanej przed otwarciem ofert. Jednak natychmiast po otwarciu ofert i poznaniu cen zaproponowanych przez wykonawców zamawiającego nagle oświeciło, że postępowanie jest obarczone tajemniczą i niemożliwą do usunięcia wadą, w związku z czym powiadomił zebranych, że postępowanie najprawdopodobniej zostanie unieważnione.
Wiktor P. uznał, że znowu chodzi o to, by nie wybrać jego oferty i czekał na wykazanie, że wada miała miejsce i rzeczywiście była nieusuwalna. Pozwolił sobie nawet na głośną uwagę, że zamawiający bawi się z wykonawcami w kotka i myszkę i chyba wcale nie ma potrzeby realizacji tego zamówienia.
Pismo, które otrzymał, tylko upewniło go w przekonaniu, że zamawiający chce go zniechęcić do udziału w kolejnym postępowaniu w tej samej sprawie. Powołując się na art. 93 ust. 1 pkt7 pzp jako podstawę prawną unieważnienia postępowania, wyjaśnienie podstawy faktycznej ograniczył do zdania: „Już po otwarciu ofert zamawiający zorientował się, że żądał realizacji zamówienia w ciągu 12 miesięcy od zawarcia umowy, gdy tymczasem względy techniczne i ekonomiczne wskazują, iż zamówienie musi być zrealizowane nie później niż w ciągu 10 miesięcy”.
Pełna treść artykułu jest dostępna w papierowym wydaniu pisma.
All rights reserved © 2019 Presscom / Miesięcznik Przetargi Publiczne