Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Data publikacji: 01-06-2011 | Autor: | Halina Olszowska |
Wicestarosta powiatu podpisał umowę z bankiem na obsługę kilkumilionowego kredytu przeznaczonego na pokrycie deficytu budżetowego. Nic w tym nadzwyczajnego, tym bardziej że wcześniej przeprowadzono jak należy przetarg nieograniczony ogłoszony w Biuletynie Zamówień Publicznych i wybrano najkorzystniejszą ofertę spośród tych złożonych przez banki krajowe i zagraniczne. Przetarg przygotował skarbnik powiatu, określając przedmiot i wartość zamówienia. Dla należytego ustalenia wartości – w porozumieniu z licznymi bankami – zrobił nawet kilka symulacji spłaty kredytu. Jedna wersja przewidywała spłatę w ciągu 6 lat, inna zakładała spłatę 80% kredytu jednorazowo, a resztę w szóstym roku, a jeszcze inna spłatę znacznie wcześniejszą. Wybrana najkorzystniejsza wersja wiązała się z kosztem obsługi kredytu o wartości dla usług poniżej tzw. progu unijnego. W specyfikacji zażądano, aby banki swoją ofertę wyliczyły na podstawie wskaźnika WIBOR na dzień wszczęcia postępowania (WIBOR – średnia wysokość oprocentowania pożyczek na polskim rynku międzybankowym ustalana w każdy dzień roboczy na podstawie ofert 16 banków po odrzuceniu oferty najwyższej i najniższej).
Przetarg zakończono, umowę podpisano i pieniądze zostały przelane na konto powiatu. Ale właśnie wtedy wicestarosta zaczął się niepokoić, że być może wybrano jednak nie ten bank, co trzeba, a zaciągnięty kredyt jest za drogi. I jak to ostatnio bywa niemal regułą, zaczęło się przysłowiowe węszenie, czy przypadkiem podwładni wicestarosty nie kręcą na boku jakichś lodów z wybranym bankiem. Dyrektor konkurencyjnego banku rwał włosy z głowy nad bezmyślnością powiatu związaną z podpisaniem umowy z innym bankiem. Może to właśnie on podpowiedział wicestaroście, że trzeba by nająć jakiegoś dobrego Eksperta, który by ten przetarg „obalił” i „unieważnił umowę”, a potem ogłosić nowy przetarg, który wygrałby najlepszy z banków, czyli np. bank, któremu on dyrektorował?
Nagle więc wicestarosta, jak zeznał potem w protokole, „pozyskał pewne informacje i wątpliwości co do wadliwości przeprowadzonej procedury”, a że nie jest znawcą tematu w zakresie finansów i zamówień, zwrócił się do Eksperta w tej dziedzinie, który to został poproszony o przeprowadzenie audytu przedmiotowego zamówienia.
Pełna treść artykułu jest dostępna w papierowym wydaniu pisma.
All rights reserved © 2019 Presscom / Miesięcznik Przetargi Publiczne